Treningi i dieta Johnny’ego Fullera

Johnny Fuller Jaki był najbardziej wariacki trening, o którym słyszałeś?

Nie mam problemów ze znalezieniem go w pamięci, bo najbardziej niesamowite były treningi i dieta Johnny’ego Fullera. Ten facet musiał mieć nierówno pod sufitem albo niespotykaną u nikogo łatwość znoszenia bólu.

Johnny Fuller objawił się na profesjonalnej scenie w 1980 roku, kiedy wygrał Amateur Mr. Universe i otrzymał swoją kartę pro. Johnny nie był wysoki, ale dość masywny. Co jednak zaskakiwało w jego sylwetce, to niesamowite użylenie. Żyły dosłownie oplatały jego ciało niczym węże dusiciele. I chociaż nie wyglądało to bardzo estetycznie, to taki odjechany wygląd zapewniał mu w tamtych czasach spore sukcesy – plasował się zawsze blisko czołówki w największych konkursach, nie wyłączjąc Mr. Olympia.

Dieta Fullera była naprawdę szokowa. Jej podstawę stanowiło bezustanne szokowanie swej przemiany materii każdym rodzajem pożywienia, które mogło przynieść mu nowe przyrosty. Na przykład przez pierwsze trzy dni Fuller spożywał tylko białko. W poniedziałek – wołowinę, baraninę lub koninę. We wtorek -kurczaka, indyka i jajka, a w środę – sery, mleko i suplementy proteinowe. Potrafił zjeść minimalnie 1000 gramów białka dziennie, co oznaczało na przykład 4 kilogramy kurczaka czy innego mięsa dziennie. W czwartek i piątek wszystko się zmieniało – Fuller spożywał co najmniej 4000 kalorii pochodzących z węglowodanów: warzyw, ryżu, makaronu. Zważywszy na całkowity brak węglowodanów w pierwszych dniach tygodnia, myślę, że Fuller miał wielkie możliwości magazynowania glikogenu. więc „węglowodanowy szok“ pod koniec tygodnia napełniał jego mięśnie tym odżywczym związkiem. Sobota była dniem obżarstwa. Johnny jadł wszystko (przyjmował 15 000 kcal): pizzę, hamburgery, frytki, lody, praktycznie wszystko. Niedziela za to była postna i Johnny nie jadł nic w oczekiwaniu na poniedziałek, kiedy cykl znowu się zaczynał. Obecnie dieta ta jest naprawdę szalona, ale być może niektórzy z was będą chcieli ją wypróbować. Być może.

Nie wiem natomiast ilu z was wypróbuje plan treningowy Fullera.
Było to wiele serii z dużą liczbą powtórzeń. Pewnie myślicie o jakichś 20-25 seriach po 20 powtórzeń w każdej. Nic z tego. Jak wspomniałem, tolerancja Fullera na ból była naprawdę niesamowita. Pracowała u niego każda część ciała. Przyjrzyjmy się bliżej jego treningowi ramienia. Spróbuj wykonać cztery ćwiczenia, dziesięć serii na każde, każda seria po 32 powtórzenia! Nie przecieraj oczu, przeczytałeś dobrze. Potrafił zrobić 10 serii ściągań na triceps po 32 powtórzenia w każdej. Następnie mógł zrobić to samo z wyciskaniem francuskim, wyciskaniem na ławie w wąskim uchwycie i uginaniem ze sztangielkami w opadzie. Daje to w sumie 40 serii po 32 powtórzenia tylko na triceps. Na biceps Johnny robił po 10 serii na uginania ze sztangielkami, uginania na modlitewniku, uginania młotkowe i uginania ze sztangą. To już w sumie 80 serii na ramiona. Zapewne wielu z was powątpiewa w to co napisałem, ale Fuller naprawdę tak działał. Trzeba tylko przyznać, że jak na swoje czasy byl kompletnym maniakiem. Ale trzeba przyznać, że miał osiągnięcia.