Kulturystyka to nie koks, mięsniaki i rozróby

„Wkurza mnie cała ta otoczka powstała wokół kulturystyki. Chodzi mi o to, że nasz sport wciąż jest kojarzony z koksem, mięśniakami i rozróbą. Kiedy widzi się na ulicach grupki nawalonych kolesiów z nalanymi od sterydów karkami, wiele osób wyrabia sobie na ich podstawie błędny obraz kulturystyki i kulturystów. Sam ćwiczę już 7 lat, olewam koksowych dealerów, nie robię sobie tatuaży i nie mam ogolonej głowy. I naprawdę zależy mi, żeby nie patrzono na mnie jak na “sterydowego ćpuna”.
Prawdziwi kulturyści to niewielcy faceci, dzięki silnej woli, budowali niezapomniane sylwetki, wcale nie po to, by podrywać laski, ale by udowodnić samym sobie, że można się zmieniać na lepsze. Wcale nie trzeba daleko szukać – Eugen Sandow był chorowitym, słabym dzieckiem, do tego z poważną wadą kręgosłupa. Kulturystyka zrobiła z niego jednego z najsilniejszych ludzi, swojej epoki. Mógł czuć się dumny, że osiągnął takie wyniki dzięki ciężkim treningom. Niestety obecnie jest wielu pozerów (wiem bo codziennie chodzę do klubu), dla których liczy się wyłącznie masa i stąd to całe koksowanie, synthole i inne gówno.”

Dziękujemy za ciekawy list. Na pewno oddaje on odczucia także innych budujących sylwetki i uważających, że podstawy kulturystyki to silna wola i ciężkie treningi. Mało kto dziś pamięta o takich polskich zawodnikach jak Andrzej Jasiński czy Wiesław Chałas – prekursorach budowania sylwetki w naszym kraju. Tak się składa, że ten ostatni kulturysta był nazywany polskim Stevem Reevesem – legendą, która przeniosła się do lepszego świata. Kulturystyka jest sportem z wielkimi tradycjami, których nie musimy się wstydzić. Przeciwnie – często pomaga nam w codziennych treningach. Jesteśmy z tobą, życzymy byś był przejmował się obiegowymi opiniami o kulturystyce.