Inne odmiany pompek

Przejdę teraz do odmian pompek innych, niż klasyczna. Zacznę od wersji wykonywanej w szerokim rozstawie rąk, którą to rozpowszechnił Vince Gironda jako znakomity środek na poprawę rozwoju umięśnienia klatki, a szczególnie jej dolnej części. Jeżeli zdecydujecie się je wykonywać, na początek zalecałbym dużą dawkę ostrożności – szerokość rozstawu należy zwiększać bardzo ostrożnie, ponieważ wraz z nim zwiększa się nacisk na barki. Jeśli w którymś momencie poczujecie, że powtórzenia wywołują ból górnych partii umięśnienia, zwęźcie chwyt – tak będzie bezpieczniej.

Drugą wersją jest wersja w wąskim rozstawie rąk, w której znakomicie pobudza się tricepsy. Spróbujcie, a jeśli uznacie, że wasze tricepsy na tym korzystają, włączcie ją na dłużej do treningów.

Kolejną odmianą są pompki wykonywane w podchwycie. Wymagają one większej gibkości barków, stąd niewielu trenujących decyduje się na te ich wersję. Zwolennicy tej techniki twierdzą, że pozwala on na znakomite pobudzanie mięśni naramiennych, znacznie pełniejsze, niż przy jakiejkolwiek innej metodzie. Moim zdaniem, jeśli nie będziecie czuć przy niej bólu łokci i barków, warto spróbować – choćby dla samego przekonania się.

Pompki od dawna były i są ćwiczeniem o zdecydowanie niedocenianych możliwościach, do którego po prostu trzeba się przekonać. Zatem przekonajcie się do nich, a z pewnością się wam odwdzięczą. Kto wie, może nawet odkryjecie w sobie taki talent, że pokonacie osiągnięcie Marvina Edera.