Trening ramion – sekrety bestii

Lee trenuje ramiona przez połowę swego krótkiego życia. Kiedy Priest jako nastolatek trzykrotnie zdobywał tytuł Mr. Australia, jego obwód ramion przekroczył magiczną granicę 50 cm. Poza znakomitymi warunkami genetycznymi i ciężkimi treningami, rozmiary ramion Priesta są wynikiem szokowania ich ciągle czymś nowym. „Nigdy nie robię dwa razy tego samego programu treningowego na łapy” – wyjaśnia Lee. I dodaje: „Zawsze zmieniam ćwiczenia, porządek i sposób wykonania, aby nie zanudzić się na siłowni”. Prawdę mówiąc, tak samo postępuje wielu profesjonalistów, którzy różnorodność traktują jako niezbędny warunek wzrostu. Lee przywiązuje natomiast wagę do przestrzegania techniki. Tylko w 2-3 ostatnich powtórzeniach najcięższych serii, pozwala sobie na niewielkie oszukiwanie. Przez większość roku jego rozkład treningów wygląda następująco:

Dzień pierwszy: klatka i barki
Dzień drugi: plecy
Dzień trzeci: ramiona
Dzień czwarty: nogi
Dzień piąty: reszta I powtórka.

Lee kieruje się instynktem, zwraca uwagę zwłaszcza na zasoby energii i ogólne samopoczucie w danym dniu. Jeśli czuje, że powinien w „dniu pleców” ćwiczyć bicepsy, to długo się nie zastanawia i robi to. Lubi też stosować superserie na biceps i triceps podczas sesji na ramiona. Ponadto, mocno wierzy w rozgrzewki, pozwalające uniknąć kontuzji. Większość kulturystów rozgrzewa się tylko przed rozpoczęciem treningu, zaś Priest robi to przed każdym nowym ćwiczeniem, bo czuje, że nowy rodzaj ruchu angażuje inne włókna, które chce stopniowo rozwijać. Celem strategii jest dobry trening. Dzięki temu -inaczej niż w przypadku wielu kulturystów – Lee nie odniósł jeszcze żadnej poważnej kontuzji. Zważywszy, że robi przysiady ze sztangą o wadze 400 kg, a na płaskiej wyciska 250 kg w seriach, utrzymanie sprawnie funkcjonujących nadgarstków i tkanki łącznej jest prawdziwym osiągnięciem.